Po 14 godzinnym locie wreszcie stanęliśmy na Chilijskiej ziemi : )
Zaraz po wylądowaniu przywitały nas tutejsze służby celne i po sprawdzeniu naszych bagaży okazało sie, że przewożone przez nas jabłka są zakazane, nie obyło się sie bez przesłuchania i wyjaśnień, na szczęście nasze polskie pochodzenie pomogło nam w uniknięciu kary - 150$ za jedno jabłko...
Po godzinie opuściliśmy lotnisko i autobusem dotarliśmy do centrum Santiago gdzie znaleźliśmy uroczy hotel Londres (9000 CLP/osobę)
Po krótkim wypoczynku ruszyliśmy na miasto, odwiedziliśmy targ, lokalne knajpki gdzie spróbowaliśmy lokalnego piwka i wina.